Urodziny HAYB -5% 🎂 Przy zakupie dwóch kaw Single Origin próbka kawy Chillwave - Gratis🎁
W dniach 15-21.07.2024

Poznajemy palarnie- odcinek drugi. Manhattan Coffee Roasters

2024-05-27 14:42:00
Poznajemy palarnie- odcinek drugi. Manhattan Coffee Roasters

Sprawdziliśmy to!

Pierwsze kawy z palarni Manhattan trafiły do naszej oferty w kwietniu 2021. A to oznacza, że wysyłaliśmy je Wam prosto z nasze domowej kanapy… To były czasy. Ale sentymenty na bok. Przedstawiamy Wam rozmowę z Benem Morrow, współzałożycielem palarni Manhattan Coffee Roasters z Rotterdamu. Ben odpowiedział nam na kilka pytań o plany na przyszłość i polecajki z oferty.

Czy takie stężenie kawowych mistrzów na metr kwadratowy powierzchni ułatwia czy utrudnia prowadzenie palarni? :)

To chyba nie jest dużo, bo obiekt ma 1000 metrów kwadratowych :)  Ale faktycznie, w sumie mamy trzech mistrzów Cup Tasters, trzech mistrzów Latte Art, dwóch mistrzów Barista i grupę finalistów krajowych zawodów. Więc myślę, że tak, haha, to dużo, a Es (przypis Agi: Esther Maasdam- współzałożycielka palarni) i ja mamy mnóstwo trofeów z pobocznych zawodów, których tak naprawdę nie liczymy.

Przeprowadzka ze starej przestrzeni do nowej była sporym krokiem. Wcześniej mieliśmy 200 metrów kwadratowych powierzchni i to podzielonej na dwa poziomy. Była to dość mała przestrzeń w stosunku do wielkości produkcji. W naszym przypadku przestrzeń naprawdę pomogła, ponieważ zyskaliśmy miejsce na przechowywanie zielonej i tej już wypalonej kawy, a także znacznie więcej miejsca dla personelu.

To jak jesteśmy przy personelu to może wystartujmy od razu z garścią informacji technicznych, a potem wracamy do kawy. Na jakim piecu palicie kawę, ile osób pracuje w palarni, ile wydajesz na fizjoterapeutę po wypaleniu tylu ton kawy?

W tej chwili wypalamy na modelu Typhoon 20kg, zatrudniamy około 8 pracowników. Jak na razie nikt nie potrzebuje fizjoterapeuty, chociaż moje plecy wciąż bardzo bolą od czasu, gdy pracowaliśmy na piecu Probat, haha.

Czyli jednak nie obyło się bez uszczerbku na zdrowiu. Wracając do kawowych wyborów Ben, jaki jest Twój ulubiony origin – kraj pochodzenia kawy?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, uwielbiam każdą kawę, którą kupujemy. Osobiście zawsze kochałem kawę panamską, jest ona częścią mojej kawowej podróży od bardzo, bardzo długiego czasu i absolutnie uwielbiam tamtejszą odmianę Geisha.

A jak wybieracie kawę do oferty? Jak to wygląda po kolei?

Zawsze otrzymujemy kawę z naszych partnerskich gospodarstw, które testujemy i wybieramy kawę, której potrzebujemy dla każdej z naszych kategorii (przyp. Palarnia Manhattan kataloguje swoje kawy w serie takie jak: specialty, rare, exceptional, competition, Word class). Czasami oferta od producentów nie zawiera tego, czego potrzebujemy w danym momencie, ale możemy zaplanować i zakontraktować kawę na przyszły termin. Często wyszukujemy także nowe, ekscytujące kawy, które możemy dodać do naszej „najwyższej” oferty, a które być może nigdy nie zaistniałyby w żadnym katalogu na całym świecie.

No właśnie, jesteście bardzo znani ze stałej współpracy z producentami - od przykładowych kaw z plantacji Finca El Paraiso, po Diego Bermudeza (nasz must have w LABUNA:)  Jak to jest kupować bezpośrednio od producentów, jakie są zalety i wady?

Poza tym, że się przyjaźnimy tak prywatnie to zyskujemy niesamowite bogactwo ich doświadczeń co pomaga w omawianiu nowych pomysłów. Plus z pewnością ma to pewne zalety w zakresie ekologicznych zakupów. Diego oferuje nam kilka naprawdę fajnych opcji w zakresie nowych produktów, które stawia na pierwszym miejscu. 

Gdybyś miał polecić jedną kawę z palarni Manhattan, jako tą popisową, a jednocześnie definiującą wasz styl, to co by to było?

Myślę, że przez te wszystkie lata pojawiło się wiele kaw, które niezwykle zasmakowały naszym klientom i dzięki którym zrobiło się o nas głośniej. Wymieniłbym na pewno Letty Bermudez, El Triangulo, Pepe Jijon, Sweet Valley, Jose Giraldo. Jeśli chodzi o kawę, która jest niezwykle „wszechstronna” bo trafia wiele gustów to postawiłbym na Etiopię Shoondhisa.

Przeszliście rebranding, wielu osobom wasza marka kojarzy się z bardzo prostym, minimalistycznym opakowaniem, teraz poszliście w zupełnie innym kierunku. Czy możesz opisać genezę tej zmiany?

W dużej mierze powodem tej zmiany było to, że uznaliśmy, że opakowanie tak naprawdę nie odzwierciedla tego, co było w środku. Chcieliśmy, aby nasi klienci kupując naszą kawę czuli się wyjątkowo i fantazyjnie, bo ostatecznie właśnie takie kawy znajdą w paczkach ;)

Macie w sumie ponad 20-letnie doświadczenie w świecie kawy- jako przedsiębiorcy, zawodnicy i jako trenerzy z ogromnym know-how. Gdzie widzisz Manhattan w przyszłości? Jakie są wasze plany?

Jest wiele rzeczy, nad którymi pracujemy wewnętrznie w Manhattan Coffee Roasters. Zastanawiamy się nad szybszą i tańszą logistyką, bliższą współpracą z producentami w celu uzyskania jeszcze większej liczby produktów unikalnych dla naszej palarni, a nawet myślimy o współpracy z innymi palarniami, a w przyszłości być może prawdziwą kawiarnią!

Czy macie może jakąś wymarzoną współpracę, którą chcielibyście nawiązać? może jacyś artyści/duże marki itp. O duecie Manhattan Coffee Roasters i ONYX ze Stanów już się robi głośno w kawowym świecie. Zdradzisz cos więcej na ten temat?

Cóż, właśnie na razie pracujemy mocno nad współpracą z Onyx, która będzie dość szalona. Bądźcie czujni ;) Niestety nic więcej nie mogę powiedzieć.

Skoro jesteśmy przy przyszłości, dokąd wg Ciebie zmierza kawa specialty: czy myślisz, że kawa infuzowana może zdominować rynek, czy też tradycyjnie myta kawa zawsze będzie przodowała w rankingach?

Nie wiem, czy kawa infuzowana kiedykolwiek zdominuje rynek. Kawa zawsze przechodzi przez pewne fazy, klienci szukają coraz intensywniejszych nut, aż dochodzą do momentu wyszukiwania klasyków z obróbki washed. W MCR oferujemy wszystkie rodzaje kaw więc trochę łatwiej wybrać to, na co masz ochotę.

Czyli klasyczne „koło życia”- bardzo słabej jakości marketowa kawa, potem pyszne myte Kenie, czy naturalne Etiopie, dalej faza: jestem znudzony, dajcie mi coś mega fermentowanego, albo najlepiej z dodatkiem truskawek, by na koniec zatęsknić za klasykiem?

Hahahha totalnie tak.

A na pytanie zadane przez Filipa na naszych socialach odpowiemy sami bo znamy odpowiedź :)

Skąd pomysł na nazwę?

Jest to nawiązanie do lokalnych tradycji i aspiracji na rozwój palarni Manhattan. Rotterdam to miasto portowe i jedno z najnowocześniejszych miast w Holandii. Leży nad rzeką Maas skąd rozpościera się piękna panorama. Kiedyś kursował stamtąd linia Holland America łącząca Rotterdam z Nowym Jorkiem. Lokalesi wciąż nazywają Rotterdam „Manhattanem nad Maas”

Autor:Administrator Sklepu